Homilia wygłoszona w Borku Wielkopolskim (02.07.2013)

Abp Stanisław Gądecki. Consolata.Odpust Matki Bożej Pocieszenia (Borek Wielkopolski – 2.07.2013).

Z radością w sercu przybywamy dzisiaj do sanktuarium w Borku, gdzie ma swój tron Matka Pocieszenia. Przychodzimy tutaj w gronie dorosłych, młodzieży i dzieci, ponieważ przyprowadza nas smutek, związany z naszą ludzką kondycją, który domaga się „pocieszenia”. Przychodzimy, ponieważ nie chcemy poprzestawać na płytkim psychologizmie, sentymentalizmie czy przejściowej egzaltacji. Chcemy natomiast zrozumieć, czym jest prawdziwe, chrześcijańskie pocieszenie, jakie nam przynosi Patronka tutejszego sanktuarium.

 

1. SMUTEK

Pierwszą rzeczą jest dostrzeżenie powszechnego smutku, który towarzyszy ludzkiemu życiu. Któż z nas nigdy nie doświadczył strapienia? Kto nie cierpiał z powodu krzywdy, upokorzenia, doznanej niesprawiedliwości, czy wreszcie smutku spowodowanego naturalnym biegiem życia z jego bolesnymi zdarzeniami takimi jak bieda, choroba, czy śmierć kogoś bliskiego? Utrapienie i smutek zdaje się być nieodstępnym składnikiem naszego życia, którego nie da się w żaden sposób uniknąć. Przybiera on najróżniejszy kształt. Jego powodem są zazwyczaj:

  • troski doczesne (co będziemy jedli, pili, w co się przyodziejemy, dach nad głową (por. Łk 2, 29); czyli groźba biedy,
  • doznane krzywdy,
  • słabości fizyczne własne albo bliskich (choroba),
  • słabości moralne własne lub bliskich (grzech; np. życie osiągane niegodziwymi środkami, jak w in vitro),
  • śmierć bliskiej osoby,
  • bliskość własnej śmierci.

Biblia nie ukrywa tego, że istnieje smutek ludzki, którego nie da się pocieszyć. W wymiarze indywidualnym jego symbolem był Jakub, przekonany o śmierci swego syna Józefa: „Jakub rozdarł swoje szaty, a potem przepasał biodra worem i opłakiwał syna przez długi czas. Gdy zaś wszyscy jego synowie i córki usiłowali go pocieszać, nie słuchał pociech, mówiąc: Już w smutku zejdę za synem moim do Szeolu. I ojciec jego [nadal] go opłakiwał” (Rdz 37, 34-35).

W wymiarze zbiorowym był to smutek Jerozolimy, czyli smutek narodu, który został wygnany ze swojej ziemi: „Płacze, płacze wśród nocy, na policzkach jej łzy, a nikt jej nie pociesza spośród wszystkich przyjaciół; zdradzili ją wszyscy najbliżsi i stali się wrogami” (Lm 1, 2). „W Rama daje się słyszeć lament i gorzki płacz. Rachel opłakuje swoich synów, nie daje się pocieszyć, bo już ich nie ma” (Jer 31,15).

Na przekór smutkowi „nie do pocieszenia”, Pismo Święte zakazuje trwania w długotrwałym smutku: „Wytłumacz sobie samemu, pociesz swoje serce, i oddal długotrwały smutek od siebie; bo smutek zgubił wielu i nie ma z niego żadnego pożytku” (Syr 30, 24.23).

 

2. POCIESZENIE OD BOGA

Biblia uczy nas tego, abyśmy – dzięki wierze – obracali nasz smutek w nasze dobro duchowe, umacniając naszą więź z Bogiem, który nas pociesza w każdym utrapieniu naszym.

a. Doświadczenie duchowe Ludu Bożego uczy jednoznacznie, że pierwszym i najważniejszym źródłem naszego pocieszenia jest Pan Bóg. „Jak kogo pociesza własna matka, tak Ja was pocieszać będę” – powie o Bogu prorok Izajasz (Iz 66, 13). O tym samym często wspominają psalmy. „Gdy się w moim sercu mnożą niepokoje, Twoje pociechy mnie orzeźwiają” (Ps 94, 19). „Zesłałeś na mnie wiele srogich utrapień, lecz znowu przywrócisz mi życie i z czeluści ziemi znów mnie wydobędziesz. Pomnóż moją godność i pociesz mnie na nowo!” (Ps 71, 20-21). „Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. Twój kij i Twoja laska są tym, co mnie pociesza. Stół dla mnie zastawiasz wobec mych przeciwników; namaszczasz mi głowę olejkiem; mój kielich jest przeobfity” (Ps 23, 4-5). Dlatego Bóg jest nazywany przez Apostoła Pawła „Bogiem wszelkiej pociechy” (2 Kor 1, 3).

Konkretnym instrumentem Bożego pocieszenia jest Prawo Boże: „Niech Twoja łaska stanie mi się pociechą zgodnie z obietnicą, daną Twemu słudze. Niech zaznam Twojej litości, abym żył, bo Twoje Prawo jest moją rozkoszą” (Ps 119, 76-77). Ono jest Słowem Bożym: „słowa Pana zabrzmiały zmiłowaniem i pociechą. (Zach 1, 13). „Pomnij na słowo swoje do Twojego sługi, przez które mi dałeś nadzieję. W moim ucisku to pociechą dla mnie, że Twoja mowa obdarza mnie życiem. (Ps 119, 49-50). Ono jest mądrością Izraela. Ono jego pociechą: „wiedza wyprzedza znaki i cuda, następstwa chwil i czasów. Postanowiłem więc wziąć ją za towarzyszkę życia, wiedząc, że mi będzie doradczynią w dobrem, a w troskach i w smutku pociechą. (Mdr 8, 8-9). Tę mądrość, czyli Prawo, przybliżali ludowi prorocy: „Ten zaś, kto prorokuje, mówi ku zbudowaniu ludzi, ku ich pokrzepieniu i pociesze” (1Kor 14, 3; por. Syr 49, 9-10; Rz 15, 4). Ono jest zawarte w świętych księgach: „Pociechę bowiem swoją mamy w księgach świętych, które są w naszych rękach” (1 Mach 12, 8-9). Pocieszeniem jest również wspomnienie Bożego wsparcia otrzymanego w przeszłości: „Przypominając sobie Twoje wyroki odwieczne, Panie, doznaję pociechy” (Ps 119, 52). Pocieszać, znaczy ostatecznie odnosić całą rzeczywistość, w której żyjemy, do Boga. Nie skupiać jej na sobie i swoich rozwiązaniach, ale skupiać ją na Bogu. On zawsze daje szersze możliwości. Ja mogę ofiarować – nawet bogate – lecz tylko moje doświadczenie. To za mało, by komuś dać wolność. Nawet Zmartwychwstały Jezus, pocieszając dwóch mężczyzn idących do Emaus odniósł się do historii zbawienia.

Dla Nowego Testamentu głównym źródłem pocieszenia jest już nie tyle bezosobowe Prawo, lecz osoba Jezusa. Symeon, „człowiek sprawiedliwy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela”, czyli Jezusa (Łk 2, 25). Na Niego wskazywał Jan Chrzciciel (por. J 1, 22). Sam Jezus – komentując słowa Izajasza proroka odnosi je do siebie: „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana. […] Począł więc mówić do nich: «Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli»” (Łk 4, 18-19.21).

Ten Jezus – odchodząc z tego świata – przekazał Kościołowi innego Pocieszyciela, którym jest Duch Święty: „Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze – (J 14, 16). Dzięki Niemu: „Kościół cieszył się pokojem w całej Judei, Galilei i Samarii. Rozwijał się i żył bogobojnie, i napełniał się pociechą Ducha Świętego” (Dz 9, 31).

b. Apostoł Paweł doświadczył osobiście pociechy pochodzącej od Boga. Błogosławi za to Boga następującymi słowami: „Błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego, Jezusa Chrystusa, Ojciec miłosierdzia i Bóg wszelkiej pociechy, Ten, który nas pociesza w każdym naszym ucisku, byśmy sami mogli pocieszać tych, co są w jakimkolwiek ucisku, tą pociechą, której doznajemy od Boga” (2 Kor 1, 3-4).

Paweł doświadczył w swoim życiu apostolskim wielkich utrapień, licznych trudności i udręk, które musiał pokonać. Cierpiał okrutnie, ale we wszystkich tych trudnościach, które wydawały się bez wyjścia otrzymywał od Boga pociechę i pokrzepienie. Musiał znieść prześladowania, bywał więziony, ale zawsze czuł się wewnętrznie wolny, ożywiała go bowiem pociecha Ducha Świętego oraz pragnienie głoszenia ewangelicznego słowa nadziei. Kiedy cierpi dla Chrystusa, doznaje Bożej pociechy. Pisze: „Jak bowiem obfitują w nas cierpienia Chrystusa, tak też wielkiej doznajemy przez Chrystusa pociechy” (2 Kor 1, 5).

Błogosławieństwa rozpoczynające Drugi List do Koryntian są wezwaniem do tego, by nie poddać się w obliczu cierpień i trudności. Jest to zachęta do przeżywania każdej sytuacji w zjednoczeniu z Chrystusem, który bierze na siebie całe cierpienie i grzech świata, by przynieść światło, nadzieję i odkupienie (por. Benedykt XVI, Bóg pociesza w strapieniu. Audiencja generalna – 30.05.2012).

Głęboka wieź z Chrystusem pozwala nam dzielić cierpienia i udręki braci. Pisze św. Paweł: „Któż odczuwa słabość, bym i ja nie czuł się słaby? Któż doznaje zgorszenia, żebym i ja nie płonął” (2 Kor 11, 29). Ten udział w cierpieniach braci nie jest podyktowany zwykłą życzliwością, ani li tylko ludzką wielkodusznością lub duchem altruizmu, on rodzi się z pociechy Pańskiej, z przeogromnej mocy Boga, a nie z nas (por. 2 Kor 4, 7).

 

3. POCIESZENIE OD MARYI

A Maryja? Dlaczego Maryja miałaby przynosić nam pocieszenie, skoro istnieje Bóg, istnieje Chrystus uwielbiony, istnieje Duch Święty? Ona jest Matka Pocieszenia, ponieważ dała ziemskie życie Pocieszycielowi. Zwrócił na to uwagę już starzec Symeon, oczekujący „pociechy Izraela”, spotykając rodziców przynoszących dziecko Jezus do świątyni.

Ona jest Matką Pocieszenia także dlatego, bo jest naszą Matką. A między Matką a dzieckiem istnieje zawsze ów „jedyny i niepowtarzalny związek osób: matki z dzieckiem oraz dziecka z matką. Również, kiedy ta sama niewiasta jest matką wielu dzieci, jej osobisty stosunek do każdego z nich charakteryzuje macierzyństwo w samej jego istocie. Każde bowiem z dzieci jest zrodzone w sposób jedyny i niepowtarzalny, zarówno dla matki, jak dla dziecka. Każde też w sposób jedyny i niepowtarzalny jest ogarnięte ową macierzyńską miłością, na jakiej opiera się jego wychowanie i dojrzewanie w człowieczeństwie. Można powiedzieć, iż „macierzyństwo w porządku łaski” zachowuje analogię tego, co „w porządku natury” charakteryzuje związek matki z dzieckiem” (Redemptoris Mater, 45).

Maryję nazywamy naszą Pocieszycielką, bo ona przychodzi nam z pomocą, pocieszając nas w każdym naszym utrapieniu. Zapowiadała to już scena wesela w Kanie Galilejskiej. Kiedy zabrakło tam wina, Maryja wyprosiła u swego Syna Bożą pomoc. Piękne świadectwo o tym daje św. Bernard: „Wzywaj Maryję! […] Nie waham się powiedzieć, że i Ona zostanie wysłuchana, bo całkowicie jest oddana i uległa Panu. I z całą pewnością Syn wysłuchuje Matkę, a i Syna wysłucha Ojciec” (7. Kazanie na Narodzenie NMP).

Maryja – obecna w Kościele jako Matka Odkupiciela – po macierzyńsku uczestniczy w „ciężkiej walce przeciw mocom ciemności”, jaka toczy się w ciągu całej historii ludzkiej. Stąd też chrześcijanie z ufnością wznosząc oczy ku Maryi w swoim ziemskim pielgrzymowaniu, starają się usilnie o to, aby wzrastać w świętości. Maryja pomaga wszystkim swoim dzieciom, „aby w Chrystusie znajdowali drogę do domu Ojca” ( Redemptoris Mater, 47). Tego doświadczały całe pokolenia nawiedzające to wzniosłe boreckie sanktuarium. Dlatego i my zwracamy się do Niej słowami litanii:

Pocieszenie Świata,
Pocieszenie strapionych,
Pocieszenie płaczących,
Pocieszenie opuszczonych,
Pocieszenie nędznych,
Pocieszenie wygnańców,
Pocieszenie żywych i umarłych,
Pocieszenie przyjaciół Bożych,
Pociecho rozpaczających,
Pocieszycielko ubogich,
Pocieszycielko wdów i sierot,
Pocieszycielko najlitościwsza chorych,
Pocieszycielko doskonałych i niedoskonałych ,
(z Litanii do Matki Bożej Pocieszenia)
Wstawiaj się za nami!

 

ZAKOŃCZENIE

Na koniec wymowny i inspirujący przykład. Pewna chińska legenda opowiada o kobiecie, która straciła jedynego syna. Pogrążona w smutku przyszła do mędrca i prosiła go, aby nauczył jej jakieś modlitwy, która mogłaby przywrócić życie jej synowi? Starzec powiedział: Przynieś mi ziarnko gorczycy z domu, który nigdy nie zaznał smutku. Będzie mi ono potrzebne, aby wypędzić smutek z twojego życia.

Kobieta chodziła długo, odwiedzając rozmaite domy bogatych i biednych. Wszędzie jednak spotykała ludzi, którzy w ten czy inny sposób doznali smutku. W niektórych miejscach zatrzymywała się na dłużej, aby pocieszać zasmuconych. Zaangażowała się tak mocno w pocieszanie innych, że na koniec zapomniała o poszukiwaniu magicznego ziarnka gorczycy. I nawet nie zauważyła, że poszukiwanie ziarnka gorczycy wypędziło smutek z jej życia.

Tak, cierpienie towarzyszy każdemu z nas. Pragniemy się od niego wyzwolić. Poszukujemy – jak kobieta z chińskiej legendy – ziarnka gorczycy, które pomogłoby nam przemienić nasz smutek w radość. Jedna z dróg wyzwolenia od smutku polega na tym, by dostrzec cierpienie i smutek innych, i starać się im pomóc, ponieważ pocieszając innych sami znajdziemy pociechę.

Powrót do poprzedniej strony